wtorek, 26 lipca 2011

Jacek Skubikowski...

Niedawno (13 czerwca) minęła 4 rocznica śmierci Jacka Skubikowskiego. Bardzo żałuję, że nie ma go już wśród nas. Ceniłem go niesamowicie jako wykonawcę, kompozytora, autora tekstów. We wszystkich tych dziedzinach był mistrzem. Między innymi dzięki niemu przekonałem się, że na festiwalach w Opolu, czy też innym Sopocie pojawiają się nie tylko twórcy i wykonawcy czysto komercyjni lub też mający aktualnie fory u władzy, ale i ludzie, którzy naprawdę mają coś do przekazania...
Z drugiej strony czasem zastanawiam się, czy dzisiaj Jacek trafiłby do mnie... Nie, nie chodzi o to, że dzisiaj nie podoba mi się tak jak kiedyś. Wręcz przeciwnie - jego płyty to jeden z, w sumie niewielu, przykładów tak dobrze zrealizowanych polskich płyt z tamtych lat, że nic a nic się nie zestarzały. Nadal brzmieniowo bronią się znakomicie. Chodzi mi o to, że teraz pewnie nie kupiłbym tych płyt - bo strasznie dużo jest innej muzyki, która mnie interesuje, o której ciągle się mówi, która obecna jest w mediach. Wiem, że zrobiłbym ogromny błąd, ale tak pewnie by było.
Wówczas ukazywało się stosunkowo mało płyt. Ja, jako zagorzały fan heavy metalu nie miałem za dużo możliwości wydawania kieszonkowego na płyty z tego nurtu. A że lubiłem ogólnie muzykę to w sumie kupowałem prawie wszystko co wychodziło. No i właśnie dzięki temu czarne krążki Jacka Skubikowskiego wylądowały w mojej kolekcji i na zawsze zapadły w moją pamięć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz