sobota, 19 listopada 2011

Witaj w moich koszmarach...

Myślę, że 90% Polaków kojarzących w ogóle kim jest Alice Cooper zna go tylko z płyt "Thrash" i "Hey Stoopid". Owszem, płyty bardzo fajne, przebojowe i w sumie bardzo je lubię :)
Ale Alice Cooper to człowiek, który działał duuuużo wcześniej i miał przeogromny wpływ nie tylko na muzykę, ale i na film, telewizję, modę... Gdyby nie on zapewne inaczej wyglądałyby np. horrory. To on wprowadził na scenę makabrę, przemoc, seks i śmierć.
Po 35 latach wydał sequel swojego największego dzieła, czyli płyty "Welcome To My Nightmare". Czy nowa płyta "Welcome 2 My Nightmare" jest godnym następcą?
Mam mieszane uczucia. Na początek kilka utworów w ogóle nie nawiązuje muzycznie do tamtej płyty. Zwykły, znany z ostatnich płyt heavy metal. Ale nagle pojawia się "Last Man On Earth" i zaczyna się robić bardzo ciekawie... I tak jest już do końca płyty. Mamy tutaj i heavy metal, i punk, i disco, i kabaret, i w ogóle mieszankę wszystkiego.
Całość podana z przymrużeniem oka, lekko i zgrabnie, a jednocześnie czuć, że tworzą to mistrzowie - bo w nagraniach brali udział muzycy z oryginalnego składu nagrywającego "Welcome To My Nightmare", a i producent ten sam.
Alice'owi Cooperowi udało się stworzyć album, który bardzo udanie łączy w sobie czas dzisiejszy i lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku...
A "Last Man On Earth" chyba będzie dla mnie przebojem roku :)


A dla tych, którzy myślą, że Mozil (którego bardzo lubię) śpiewa w sposób bardzo oryginalny - przypomnienie co było ponad 35 lat temu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz