niedziela, 30 października 2011

King of Rock

Już kiedyś wspominałem, że hip-hop nie jest moją mocną stroną. Jednak czasem słucham i mam ulubionych wykonawców.
W 1985 roku ukazała się przełomowa dla tego gatunku płyta "King of Rock". Po raz pierwszy w historii do podkładów rapowania użyto prawdziwych, żywych instrumentów. W dodatku były to dość ciężkie riffy gitarowe nie kojarzone do tej pory z hip-hopem. Ale to nie koniec nowości. Również na tym albumie po raz pierwszy pojawił się nowy styl rymowania - jeden wokalista kończył wers, a drugi ciągnął następny... Dzięki takim zabiegom Run DMC, bo o nich tutaj mowa stali się najbardziej wpływowym zespołem hip-hopowym w USA.
Jak nieraz wspominałem bardzo lubię mieszanie gatunków, więc ta płyta baaaardzo przypadła mi do gustu. Teraz brzmi to może trochę archaicznie, jednak nadal energia płynąca z tej płyty poraża... Myślę, że gdyby nie Run DMC to nie byłoby zespołów w stylu Rage Against The Machine, czy niektórych utworów Anthrax...
A tak w ogóle to dzisiaj jest rocznica śmierci Jam Master Jay'a - jedynego członka zespołu, którego pseudonim nie występuje w nazwie grupy. W 2002 roku został zastrzelony w studiu nagraniowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz