niedziela, 18 grudnia 2011

Znowu AC/DC :)

Właśnie obejrzałem "Let There Be Rock" w wersji BR.
Wcześniej nie widziałem koncertu z Bonem Scottem. Uważałem, że on jest esencją rock'n'rolla... Myliłem się.
Głównym aktorem jest Angus Young. Całe AC/DC to niesamowicie sprawnie działająca machina składająca się z wielu trybików. I każdy z nich można zastąpić nowym. Z wyjątkiem jednego - właśnie Angusa Younga.
Czy znacie inny zespół gdzie instrumentalista byłby ważniejszy od wokalisty? Owszem, są takie, ale w świadomości publicznej jednak wokal jest najważniejszy. A AC/DC to chyba jedyny zespół, który nawet w świadomości publicznej nie może istnieć bez tego jednego gitarzysty...
Wulkan energii... Wcale się nie dziwię, że wywalili go ze szkoły :) Dobrze, że zajął się muzyką. Gdyby nie to, to pewnie byłby seryjnym mordercą... W sumie i tak jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz