piątek, 28 stycznia 2011

The Valentines

Boys-bandy to nie jest wymysł lat osiemdziesiątych. Owszem, w tych latach było najwięcej sztucznie tworzonych tego typu tworów tylko w celach komercyjnych. Nienawidziłem ich :) Ale i wcześniej były grupy, które można by określić takim mianem - nie mam na myśli sposobu ich tworzenia, ale sposobu w jaki odbierały go fanki :)
Jedną z nich jest The Valentines. Australijski zespół, który w latach sześćdziesiątych był niezwykle popularny na tamtym kontynencie - nagrał nawet jingla dla Coca Coli. A skąd moje nim zainteresowanie? Bo jednym z wokalistów był w tej grupie Ronald Belford Scott... A kto to? A jak napiszę Bon Scott to się rozjaśni? :)
Tak, ten Bon Scott, który później jako wokalista AC/DC odnosił triumfy na całym świecie. Jednak wcześniej również śpiewał i wcale nie heavy-metal, ale coś, co dzisiaj może kojarzyć się głównie ze staromodnymi dancingami.
The Valentines robili jednak to tak uroczo, że ich piosenki naprawdę mnie urzekły i całkiem często je słucham.
Przed The Valentines był jeszcze The Spektors, niestety znam tylko jedno ich nagranie i chętnie posłuchałbym więcej...
Czy ktoś dysponuje płytami tych dwóch zespołów? Bo ja mam tylko "Early Years"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz