piątek, 12 listopada 2010

Johnny B.

Nie lubię składanek... Takich z największymi przebojami. Słucham całych płyt - bo płyta to całość tworzona z jakimś zamysłem. A składanka to często przypadkowy wybór utworów. Owszem, są składanki które mi się podobają - te tworzone z pomysłem.
Pewnego razu wpadła mi w łapki składanka dodawana chyba do jakiegoś piwa (Brok chyba). Całkiem fajna. Utwory dobrane bez sensu, ale ogólnie słuchało się tego ok... Jednak jeden kawałek zapadł mi bardzo w pamięć. Nie wiem dlaczego, ale "Johnny B." The Hooters wywołuje ciągle ciarki i gęsią skórkę u mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz